Nie wierzyłem własnym oczom! Wyjeżdzając kilka dni temu na "główną", wzrok mój przykuł pokaźnej wiekości znak z umieszczoną na nim tablicą z napisem Wolimierz.
Cud ten dokonał się w nie wyjaśnionych zupełnie okolicznościach, a mieszkańcy wsi w której takich znaków nie widziano od lat, poczuli sie jakby właśnie dotkneło ich osobiście wejście w nowy "cywilizowany" świat.
Może nie wszyscy się tak poczuli, ja na pewno, wiec dalsze dywagacje będą zupełnie osobiste.
Mieszkanie na końcu świata, ma wiele dobrych cech.
Nikt nie przeszkadza, trafić prawie nie sposób, telekomunikacja nie wie o naszym istnieniu, brak mediów, kanalizacji, wodociagów.
Gdyby nie czerwona łuna jarzacej się poświaty wydobywająca się z pięknej wieży nadawczej jednej z sieci komórkowych, można by zapomnieć że jesteśmy w XIX wieku, ba co tam mowić w XIX, gdyby chociaż w XX
Na szczęście łunę widać tylko nocą, znaki stawiają sporadycznie, a nowi mieszkańcy przybywają tutaj chyba po części dlatego że lubia wyzwania
Ciekawi mnie ile te znaki postoją ... nie to żebym sądził, że zaraz jakieś wrogie siły sprzedadzą je na złom. Podejrzewam tylko że te znaki są z jakiś takich łatwo rozpuszczających się materiałów, zupełnie nie odpornych na działanie deszczu ...