Lisek
Szedł lisek przez lasek,
szczęśliwy, wesoły, beztroski,
ten rudy, okrągły grubasek,
na łowy podążał do wioski.
Spokojnie cichutko bez krzyku,
wędrując przez pola góry,
wywąchał, że we wsi w kurniku,
na grzędach spokojnie śpią kury.
Przez dziurę się cicho zakrada,
Azorek wyczuwa intruza,
gdy lisa już prawie dopada,
o budę nabija on guza.
W kurniku się kury spłoszyły,
drzwi były zamknięte na drucik,
wszak same w kurniku nie były,
pilnował ich dziarski kogucik.
Kogucik zapieje co sił,
Azorek wesoło zaszczeka,
a lisek szczęśliwy, że przeżył,
z powrotem do lasu ucieka.
Morał:
Kiedy nie masz mapy,
nie planuj wycieczki,
zostaną ochłapy,
lub na grobie świeczki.
Autor: Henryk Gil - globus
Imperator rymu bajki zaczął pisać..
dla dzieci czy dla potomności?..
Morał z bajki taki ,że to-
-mapą My .są -dorośli...
Zapraszam Cię Heniu na Twój wieczór..oczywiście jak znajdziesz czas.
mark..
Widzę Heniu, że jak zwykle nikt cię nie rozumie
Ośmielona dawką wiedzy, którą wchłonęłam na czwartkowych
Nurtowych warsztatach ośmielę się pokusić o analizę wiersza
naszego wieszcza.
Dla mnie wiersz ten nasycony jest po brzegi gęstym erotyzmem
i moim zdaniem czytanie go dzieciom w przedszkolu graniczy
z perwersją.
Weźmy na początek sam opis głównego bohatera- liska:
"szczęśliwy, wesoły, beztroski,
ten rudy, okrągły grubasek"
jakem stara kura domowa pióra same mi się stroszą na myśl
o lisku. Młody (o czym świadczy zdrobnienie lisek), niedoświadczony,
(w odróżnieniu od szczwanych starych przecher)
i w moim typie- nie za szczupły, pełen humoru i optymizmu.
I cóż ten młodzian, żółtodziób chciałoby się rzec, nieszczęsny
czyni. Oto, podsycany rządzą łatwego łupu niecnota wypuszcza się na łowy.
Celem nieszczęśnika są obce kury, które nie przeczuwając
zamiaru młokosa drzemią sobie spokojnie na swoich grzędach.
Młody, niedoświadczony lisek nie zdaje sobie sprawy, że kur
strzegą:
-dla zasady- Azorek- taki co to sam nie zje i drugiemu
nie da, ale co przy tym naszczeka i najazgocze, to jego, aż okolica
cała drży w posadach od jego ujadania. Azorek to niezguła, mało sprawny
fizycznie, bo nie dość, że nie potrafi dogonić liska, to jeszcze
ma kłopoty z koordynacją i nabija sobie guza o własną budę.
Może to reminiscencje z wczesnego dzieciństwa, a buda to synonim
rodzinnego domu, a może Azorek ma problem alkoholowy i przed
służbą przy kurniku wysączył o jeden browar za dużo?
- z przyzwyczajenia kur strzeże kogucik. Też jeszcze nie stary
i z pretensjami (dziarski), ale bardziej doświadczony( o czym może
świadczyć morał) i nonszalancki( kurnik zamyka na byle jaki drucik).
No i jak kończy się ten pełen erotyzmu obrazek. Kury wrzeszczą
w niebogłosy, zawiedzione, że lisek nie wyczuł momentu, kiedy
stary kogut weźmie Azorka ze sobą na ryby, grzyby, delegację
służbową na inne podwórko...
Azor ujada, kogut pieje, lisek z podwiniętą kitą uchodzi w knieje.
Doświadczony autor przestrzega w morale niedoświadczone,
młode liski przed zapuszczaniem się do obcych kurników, ale czy
odwodzi ich od tego zamiaru stanowczo i bezwarunkowo-
otóż nie, autor widzi zło nie w samej wyprawie do cudzego
kurnika, ale w braku rozeznania i informacji (brak mapy jest
tego cudowną metaforą).
Swoją drogą, abstrahując od nagrody literackiej,
nagrody dla autora powinny ufundować:
- portal L24- za pomocą którego można uzyskać wiele informacji
o cudzych kurnikach;
- wydawnictwa kartograficzne- za doskonały slogan reklamowy
"Kiedy nie masz mapy nie planuj wycieczki",
że o producentach świeczek nie wspomnę...