strasznie żałuję, nie dotarłam dzisiaj i nawet nie mogę zwalic winy na spóźnienie pociągu
zwykłe przeziębienie uziemiło mnie na stacji "łóżkowo"
dam wiersz, który miałam zamiar dzisiaj przeczytać...
stacyjki
z kolejowych poczekalni tętniących stukotem
odjeżdżających pociągów wybieram gwizd
parowozów i metaliczny głos pani z megafonów
brzęcząc zapowiadała kolejną szklankę kawy
siadamy po turecku na spróchniałej podłodze
wrzynając w olejną abstrakcję parapetów akordy
gitarowych riffów czarny blues o czwartej nad ranem
sen nie przychodzi a my w długich włosach
zanurzamy dłonie spragnione współobecności
ramy okien krzyczą wybitymi szybami
śledząc na rozkładach jazdy puste pociągi
pod powiekami chowam suchy szelest traw
na zapomnianych stacyjkach wysiadam
z plecakiem wypchanym wspomnieniami
przeskakuję nad rudowłosymi torami
szukając rytmu w brunatnych podkładach