kilka osob ma juz troche dosc moich 'racjonalizatorskich' postow, ale co tam
zauwazylem juz od dluzszego czasu pewna glupia sytuacje odnosnie mechanizmu przyznawania mieszkan socjalnych. generalnie zasada jest taka ze kazda gmina ma praktycznie wolna reke w tym kierunku i jest to czesc prawa lokalnego.
jednak co dokladnie uwazam za glupie - pomimo tak duzej swobody, stanowi bardzo duza trudnosc uzyskanie mieszkania poza miejscem swojego zameldowania.
ba. niektore miasta wymagaja np. 4 letniego okresu zameldowania zanim zdecyduja sie na w ogole wpisanie na liste... mieszkan jest generalnie malo, listy dlugie, ale taka sytuacja nie ulatwia ludziom migracji. wielu ludzi ktorzy skladaja wniosek , byloby szczesliwymi gdyby okazalo sie ze moga mieszkac np. w Poznaniu, Wroclawiu czy nawet Bialymstoku, ew. Manieczkach, Kunach, Zbąszynku , itd. . czesto taka relokacja otwiera nowe mozliwosci - np. zdobycia pracy w wiekszym miescie, ew. odwrotnie, odsuniecia sie od zgielku miasta , sporo miejsca do zabaw z dala od miejskch dekadentow i glownych drog dla dzieci itd.
Oczywiscie taka relokacja musialaby byc calkowicie dobrowolna - inaczej powstaje ryzyko powstania gett i obozow 'karnych', ew. ogolnie niemilych sytuacji ('no to mamy dla pana mieszkanie na Helu... ale tylko na pol roku, a pozniej w Zakopanym.. tez tylko na pol roku... ' itd
)