Dzięki o panie/pani!
Wzruszyłem się do łez (śmiechu) bo żyć już dalej tak nie mogłem.
Ciążyło mi to brzemię boskiej wręcz doskonałości: same plusy ani jednego minusa
"Pokąsany" w prawy rękaw szynela samymi plusami zacząłem wpadać w korkociąg samouwielbienia i niechybnie dążyłem do samozagłady, ale szczęśliwie pojawił się Kamikadze - bosy wiatr, którego minus niczym złamany kieł utkwił w lewym rękawie płaszcza, zapalając światełko nadziei.
Wreszcie, tak jak gmina po wyborach, mam szansę na zrównoważony rozwój
Pozazdrościłem trochę mieszańcom Radostowa Dolnego, którzy weszli w posiadanie "Alei Zadumania" i naszła mnie chęć albo chuć możliwości podobnego przeżywania osobistych "performaców" w skali mniejszej, osobistej.
Poszperałem w obejściu i znalazłem kawałek pnia dębowego na którym jeszcze pradziadek drwa do pieca rąbał tudzież kurom rytualnie łby odczepiał aby prababcia rosołek na niedzielę przyrządziła.
Efekty już pierwszych dwóch sesji przesiadywania na tym pieńku przeszły moje najśmielsze oczekiwania.
Punktem wyjścia tych zadumek dębowych było światło (Karkonoski Festiwal Światła) a inspiracją artykuł w bieżącej Angorze nr 6 (6 II 2011) "Leczenie ciemnością".
Siadłem więc na pieńku i zacząłem dumać. Wkrótce dumanie na pieńku zwróciło się ku dumaniu o ciemności.
I tak dumając o ciemności (nie mylić z ciemnotą) doznałem oświecenia. Pojawił się promyk światła, który pielęgnowany niczym mały żarek, w rozpalanym ognisku bez zapałek, rozbłysnął światłem wyjaśniającym dotychczasowe ciemności.
Otóż, przed wyborami ciemność ogarniała nas regularnie z nastaniem godziny duchów czyli godziny 24:00. Wtedy to na wioskach zapadały egipskie ciemności bo za wolą miłościwie nam już niepanującego gasły latarnie.
W zasadzie oświetlenie uliczne ma służyć do oświetlania ulicy w czasie zmroku czyli od zmierzchu do świtu. Oświecenie od świtu do zmierzchu jest bez sensu.
W większości sołectw gminy Lubań oświecenie podlegało innym regułom.
Jakim? Nikt tego nie wiedział oprócz Herdzika! O 24:00 światła gasły z przyczyn niewiadomych
Można się było jedynie zastanawiać dlaczego o 24:00 sołtysi nie zwijali asfaltu z nastaniem nocnej ciemnoty.
Z artykułu w Angorze wynika, że leczenie ciemnością likwiduje w człowieku stresy wywołane zbyt szybkim tempem życia, leczy nerwice i inne zaburzenia psychiczne wynikające z uciążliwego i zabieganego życia pionka rozwiniętej technologicznie cywilizacji.
Efektem ubocznym rozwoju naszej cywilizacji jest nie tylko zanieczyszczenie środowiska różnymi substancjami chemicznymi ale też falami elektromagnetycznymi i zapewne jeszcze wieloma innymi czynnikami o których jeszcze nie wiemy.
Sztuczne światło też jest takim czynnikiem zanieczyszczającym nasze środowisko.
Dawniej dzień był dniem a noc nocą. W dzień było jasno, w nocy było ciemno.
W dzień było widać słońce i czasem księżyc, w nocy tylko gwiazdy i czasem księżyc. Jak księżyc był gdzieś indziej
to było naprawdę ciemno i gwiazd było widać jeszcze więcej.
Jak człowiek nie mógł spać to siedział na dębowym pieńku i gapił się w gwiazdy i doznawał w trakcie tej dębowej medytacji różnych wizji i poczucia jedności z otaczającym wszechświatem.
Dzisiaj to jest coraz trudniejsze bo gwiazdy coraz trudniej zobaczyć, szczególnie w pobliżu łuny rozświetlonych miast. Co najwyżej można poczuć jedność z frytkami i hamburgerem po oślepieniu neonami Mc'Donald albo KFC.
Co mogą mieć wspólnego te moje brednie z naszą gminą, z byłym i obecnym wójtem?
Otóż nie tylko mogą ale i mają
Olśnienie, którego doznałem w trakcie kontaktu dolnej części pleców z pieńkiem dębowym wydobyło moją zagubioną wśród ciemności duszę na wyżyny poznania, na odkrycie wpływu ciemności na światłość i samopoczucie mieszkańców gminy Lubań za czasów już byłych czyli przedwyborczych.
Często, nawet w beznadziejnym przypadku można próbować doszukiwać się jakiegoś małego plusika, jakiejś najmniejszej okoliczności łagodzącej osąd nikczemnych pobudek działania.
Zdębiałem na tym dębowym pieńku bo doznane objawienie było na miarę odkryć naszej noblistki Marii Skłodowskiej-Curie.
Herdzik za dnia nam szkodził, wpędzał w depresje, melancholie i natręctwa a w nocy wyciągał nas z tego psychicznego doła, wyłączając o 24:00 światło.
Widać więc, że nie był to człowiek do cna przesiąknięty złem i nienawiścią.
W dzień nas truł ale w nocy nas leczył ciemnością!
W dzień, też po trochu o nas dbał, zakładając nam klapki na oczy aby po nocnej terapii ciemnością nie poraziła nas jasność jego świetlanych rządów!
I to by było na razie na tyle.
Pozdrawiam
tsetse