Konto usunięte
Punkty: +0/-1
Offline
Płeć:
Wpisy: 752
Znajomi: 2 Dodaj do
|
|
« : 10 Styczeń, 2011, 23:51:46 pm » |
|
Jak to możliwe, że armia sojusznicza jaką jest niemiecka Bundeswehra tak bardzo infiltruje życie publiczne w Polsce, zwłaszcza w regionach nadgranicznych. Niestety niemieckie służby specjalne nigdy nie ufały Polakom. Tak było nawet za NRD. I tak niestety pozostało. Zamiast zajmować się radykalizmem muzułmańskim, BND woli zajmować się swoimi sąsiadami ze wschodniej części Nysy i Odry.
Płot wysoki na 2,6 metra, 186 kamer i sygnalizatorów ruchu, zakaz fotografowania i używania telefonów komórkowych, wartownicy, rewizje w samochodach dostawczych, szczegółowe kontrole robotników – w Berlinie powstaje najnowocześniejsza w Europie centrala szpiegowska, siedziba Federalnej Służby Wywiadowczej (BND). Dziewięciokondygnacyjny kompleks budynków w stanie surowym, na których niedawno zawisła wiecha, powstał w ekspresowym tempie. Kamień węgielny położono w maju 2008 r., a prace mają zakończyć się za trzy lata. O inwestycji zadecydował w kwietniu 2003 r. rząd Gerharda Schrödera. Koalicja SPD i Zielonych kierowała się „koniecznością dostosowania do nowych wymogów polityki bezpieczeństwa" oraz potrzebą ulokowania tajnych służb blisko centrum władzy. Siedziba BND staje nieopodal urzędu kanclerskiego i Bundestagu, przy Chausseestrasse, gdzie w czasach NRD znajdował się Stadion Młodzieży Świata. Niebawem będzie tu 35 stadionów – na tyle bowiem obliczana jest łączna powierzchnia (ok. 260 tys. m kw.) nowej agentury.
Choć zimna wojna to już przeszłość, a Niemcy się szczycą, że otaczają je dziś tylko przyjaźnie nastawieni sąsiedzi, choć budżet federalny wygląda jak ser szwajcarski i rząd Angeli Merkel dla pokrycia bieżących potrzeb popadł w rekordowe długi, postanowienia jej poprzednika nie zmieniono. Na szpiegowską inwestycję nikt nie szczędzi grosza. Centrala BND ma być wyposażona w najnowsze zdobycze techniki. Na przeprowadzkę BND z Bawarii – do tej pory niemieccy szpiedzy komenderowani byli z bazy w Pullach pod Monachium – i urządzenie jej nad Szprewą rząd wyłoży dwa miliardy euro.
Zanim na teren budowy zostali wpuszczeni robotnicy, ich życiorysy i rodziny zostały dokładnie prześwietlone przez BND. Nowy obiekt zaprojektowali architekci z biura Kleihues + Kleihues. Szczegóły jego zagospodarowania są ściśle tajne. Niemcy woleli uniknąć sytuacji, w jakiej w 1988 r. znaleźli się Amerykanie. Przy wznoszeniu ambasady USA w Moskwie zatrudniono rosyjskich budowlanych, którzy okazali się agentami sowieckiego wywiadu i naszpikowali obiekt aparaturą podsłuchową. Budynek trzeba było zburzyć i postawić ponownie. Budowa centrali BND jest najbardziej strzeżoną inwestycją na świecie, zarówno w dzień, jak i w nocy, gdy oświetlają ją setki reflektorów. Dziennikarzy wpuszczono na ten teren tylko raz, w zorganizowanym szyku.
Wywiad RFN pilnie strzeże swych tajemnic, także tych z powojennej przeszłości. BND powstała w 1956 r., najpierw pod kuratelą amerykańskiej centrali CIA. Przy tworzeniu niemieckich służb Waszyngton nie wahał się korzystać z umiejętności hitlerowskich zbrodniarzy. Szefostwo powierzono gen. Reinhardowi Gehlenowi, który w sztabie generalnym III Rzeszy kierował Wydziałem Wywiadu Wschodniego, a po kapitulacji oddał się do niewoli i do dyspozycji Amerykanów. Federalna Służba Wywiadowcza nosiła początkowo nazwę od jego nazwiska – Organisation Gehlen. Główny odtwórca powojennych struktur wywiadu RFN zajął willę generała SS Martina Bormanna, skazanego za zbrodnie na śmierć w procesie norymberskim. Za wiedzą mocodawców z USA Gehlen werbował i zapewniał nową tożsamość dawnym realizatorom nazistowskiej polityki Hitlera, oficerom Wehrmachtu, Gestapo i SS. Być może nigdy by się to nie wydało, gdyby nie wpadka dwóch podwójnych agentów. W latach 60. zdemaskowano pracowników BND Heinza Felfego i Johannesa Clemensa, którzy szpiegowali dla KGB. Jak spekulowano, Rosjanom udało się pozyskać ich do współpracy dzięki groźbie ujawnienia przeszłości. Felfe i Clemens byli podczas wojny oficerami SS. Niemiecki wywiad zdecydował się na wewnętrzną przepierkę. Zadanie wyszukiwania potencjalnych zdrajców powierzono wówczas 32-letniemu Hansowi-Henningowi Crome, jednak – choć od tego czasu minęło pół wieku – efekty jego pracy nie są do końca transparentne.
Nieco więcej światła rzucił niedawno na tę sprawę dziennikarz „Frankfurter Allgemeine Zeitung" Peter Carstens, który po długiej walce z niemieckim urzędami, w tym z Urzędem Kanclerskim, zyskał wgląd w nieliczne ocalałe dokumenty. Wśród zatrudnionych przez BND znalazł się m.in. Georg W., gestapowiec z przedwojennego Koszalina, który kierował grupą specjalną mordującą inteligencję na terenie okupowanej Polski. Jego Einsatzkommando dokonało także rzezi ok. 2 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci w mazowieckim lesie pod Palmirami. Inny pracownik z listy płac BND, były esesman Helmut S., dowodził oddziałem odpowiedzialnym za wymordowanie w ciągu dwóch miesięcy 24 tys. rosyjskich Żydów. Kolejny były członek SS, Jürgen Hehn, zwerbowany przez BND, zajmował się podczas wojny m.in. grabieżą i niszczeniem narodowych dóbr kultury; na jego polecenie oddano na przemiał zbiory polskiej literatury z Uniwersytetu Poznańskiego. Po wojnie Hehn uchodził w Niemczech Zachodnich za… specjalistę od historii wschodniej Europy.
|