|
|
« : 23 Kwiecień, 2008, 12:12:28 pm » |
|
Stara kamienica przy ul. Leśnej w Lubaniu położona jest przy ruchliwej trasie, z oknami tuż przy jezdni. Z odrapaną fasadą, koszmarnymi i do tego nieszczelnymi oknami, to dziś bardziej zesłanie dla lokatorów, niż miejsce do godnego życia. Jedno z najmniejszych, bo zaledwie jednopokojowe mieszkanie w tym domu zajmuje Danuta Marcinkowska z czternastoletnim synem Bartkiem. Jest wdową. Mówi, że właśnie przez to mieszkanie została nią szybciej niżby chciała.
- Mąż chorował, a tu nie było żadnych dla niego warunków. Na ścianach grzyb, w mieszkaniu stęchlizna - wylicza. Teraz boi się o Bartka, bo chłopak także ma problemy ze zdrowiem. W pokoju okna są tak nieszczelne, że bez ich otwierania można wystawić rękę na zewnątrz. Pani Danuta zatyka dziury gazetami, bo szkoda, żeby ciepło uciekało. W kuchni zamiast podłogi jest klepisko, jak w wiejskiej chacie. Na domiar złego z sufitu odpada tynk.
- Mnie jest ciężko samej o to zadbać. Po pierwsze, nie potrafię, po drugie, nie mam pieniędzy. Ledwo zaległości czynszu udało mi się rozłożyć na raty - mówi kobieta. Ma żal do administracji, że choć zajmuje tę ruderę od kilku lat, nie może się doprosić pomocy. Żal do administracji budynków komunalnych mają także Ewa i Jan Zdunkowie, sąsiedzi Danuty Marcinkowskiej, którzy niedawno kupili mieszkanie nad nią. - Zarządca nic tu nie robi, nie remontuje, a wilgoć od pani Danuty po ścianach już do nas przechodzi - martwi się Jan Zdunek.
.....
autor Janusz Pawul- czytaj więcej Gazeta Wrocławska
|