1 Cyber-ataki przeprowadzone na konta GMail, które poprowadziły Google'a do gróźb wycofania się z chińskiego rynku, mogły pochodzić z dwóch chińskich szkół, jak ustalili śledczy.Co prawda Google nie jest już tak przekonane o swoim odejściu z chińskiego rynku, po tym jak dowiedziało się, że to właśnie z tego kraju pochodziły cyberataki na konta
GMail działaczy na rzecz wolności słowa, ale ta sprawa wydaje się nie mieć końca. Tym razem, jak czytamy w New York Times, dwie placówki edukacyjne w Chinach są zamieszane w te ataki. Lanxiang Vocational School, która ma powiązania z chińskim wojskiem, a także Jiaotong University mogły być źródłem ataków przeprowadzonych na firmę Google i kilkanaście innych firm, w tym Adobe.
Firma z Mountain View ciągle nie podjęła decyzji w sprawie swojej obecności na rynku Chińskim. Na dzień dzisiejszy wyszukiwarka Google wciąż pracuje, a wyniki wciąż są cenzurowane.
2 Przedstawiciele Google’a stawili się na przesłuchanie przed amerykańskim senatem w związku z atakiem Chin na tę firmę. Google przyznało, że przestrzegało praw każdego kraju w którym operuje, w tym ew. cenzury.Amerykański senat na wniosek Hilary Clinton rozpoczął śledztwo w sprawie chińskich ataków na Google’a. Senatorowie przesłuchali przedstawicieli koncernu w sprawie całej sytuacji i sytuacji rynku sieciowego w Państwie Środka. Koncern przyznał, że w każdym kraju, w którym operuje, przestrzega obowiązującego tam prawa. Oznacza to, że wyniki wyszukiwania są cenzurowane nie tylko w Chinach, ale i w dwunastu innych krajach, takich jak Iran, Arabia Saudyjska czy Pakistan. Usługa Blogger jest całkowicie zablokowana na terenie Indii, Pakistanu i, do niedawna, Hiszpanii. Gmail z kolei jest zablokowany na terenie Iranu.
Senat podczas posiedzenia rozważał też wprowadzenie specjalnych, szygrowanych połączeń
, które byłyby niewykrywalne dla władz kraju w którym obowiązuje cenzura. Na to jednak nie pozwala amerykańskie prawo. Problem ten ma być dalej rozważany.
3 Chiny wyciągnęły rękę na pojednanie Google’owi. Przedstawiciele rządu Państwa Środka rozpoczęli negocjacje z internetowym gigantem w sprawie pozostania na chińskim rynku.Li Yizhong, szef chińskiego Ministerstwa Przemysłu i Technologii Informacyjnych, podał do publicznej wiadomości
, że rząd Państwa Środka rozpoczął negocjacje z Google’em. Ich celem ma być zachęcenie internetowego giganta do pozostania na tamtejszym rynku i zażegnanie sporu o niedawne ataki. Niestety, nie mamy żadnych innych informacji na ten temat. Przedstawiciele Google’a odmówili komentarza.
4 Władze Chińskiej Republiki Ludowej obiecały, że ukarzą sprawców ataków na Google, jeśli firma z Mountain View udowodni, że te cyberataki rzeczywiście pochodziły z Chin.Sprawa Google kontra Chiny zdaje się powoli zmierzać ku końcowi - trwają już negocjacje na temat pozostania firmy z Mountain View na chińskim rynku - a teraz Chińczycy obiecali, że ukarzą sprawców cyberataku na konta
Gmail działaczy na rzecz wolności słowa. Jest jednak pewien warunek - Google musi ponad wszelką wątpliwość wykazać, że ataki te rzeczywiście pochodziły z Chin. Amerykański gigant został również zapewniony, że chiński rząd nie miał nic wspólnego z tymi atakami, zwracając uwagą na to, że on również ucierpiał w tych atakach. Google do tej pory chyba nie ma pewności, że ataki te przeprowadziła strona chińska, chociaż New York Times podał, że ataki pochodziły z dwóch chińskich szkół.