Żyjemy w czasach, w których dużą wagę stawia się na indywidualizm- należy coś w życiu osiągnąć, liczy się wykształcenie, kariera i z nią związany prestiż. Każdy chce się ustawić w życiu- po prostu dorobić, a małżeństwo wbrew pozorom do tego wszystkiego pasuje jak pięść do oka. Po co zatem się hajtać? O dylematach miłosnych pokolenia X cz.1
Tak pragmatycznie...
Wiele młodych osób patrzy na małżeństwo jak na przekleństwo dorosłości: dzieci, praca, dom,odpowiedzialność, stabilizacja, nuda, nostalgia,obowiązki… jednym słowem koszmar. Nie chcą szybko wkładać sobie na palec GPSa, są zdania, że papier nic nie zmienia. Uczucie to uczucie, a nie jakieś przysięgi, koszty wesela i zadowolone miny rodziny.
Każdy związek zaczyna się od wyboru obiektu zainteresowania.
Tak idealnie i sentymentalnie...
Patrzysz na to małe złote kółeczko symbolizujące jedność i miłość, miłość, która nie zazdrości nie szuka poklasku, nie unosi się pychą i nie pamięta złego. To uczucie ma trwać wiecznie, ma być prawdziwe i pokładać w nas nadzieje. Tak prosto i tak idealnie, ale czy papier legalizujący związek i obietnica złożona przed świadkami w obliczu Boga gwarantuje szczęśliwe życie? A może miłość potrzebuje wolności i zamiast scalać ze sobą dwie połówki wystarczyłoby połączyć dwie całości, które są razem, ale żyją dla siebie. Jakie są powody wyboru jednej z tych dróg?
Nie ważne jakie kryteria decydowały o tym, że ktoś jest z tą a nie inną osobą i nie ważne jak długo (wygląd, osobowość czy pozycja społeczna i status materialny) pytanie dlaczego jedni decydują się na ślub, a inni uważają, że nie ma takiej potrzeby? Chcieliśmy usłyszeć wasze opinie na ten temat, dlatego publikujemy wypowiedzi kilku Zgorzelczan:
- Dla mnie ważna jest tylko miłość, uważam, że ślub nic nie zmienia, no bo co może zmienić? W przyszłym roku pobieram się z moim narzeczonym Tomaszem, bo chcemy się ustatkować, oczywiście wpływ rodziny i bliskich jest, ale nie widzę też powodów dla których miałabym nie wychodzić za mąż, temat jest dyskusyjny dla tych osób, dla których chce taki być- mówi 26 letnia Magda.
Społeczny wymóg
- Udźwignąć obrączkę...hmmm nie jest tak łatwo, małżeństwo to ciężka praca, jestem żoną od 5 lat i po ślubie wiele się zmienia, szczególnie gdy na świat przychodzą dzieci, zmieniają się priorytety. Pobraliśmy się z mężem w głównej mierze dlatego, że rodzina naciskała, aby zalegalizować związek, gdyby to od nas zależało to pewnie nigdy nie zdecydowalibyśmy się na ślub - mówi 27 letnia Katarzyna.
Wolność i swoboda
- Jak tylko poznam kobietę swojego życia to nie będę się do niczego zmuszać, chyba że sam poczuję taką potrzebę. Obecnie uważam, że małżeństwo to chora instytucja - takiego zdania jest 26 letni Marek.
Lęk przed samotnością
- Jestem zdania, że małżeństwo, to również zabezpieczenie przed samotnością, takie łudzenie się, że w trudnych chwilach nie pozostaniemy sami, osobiście marzę o tym, aby założyć rodzinę z mężem, o białej sukni, o całej ceremonii. Wierzę w miłość i uważam, że taka jest kolej rzeczy - opowiada Olga.
Bezpieczeństwo ulokowanych uczuć
- Małżeństwo? Jestem za. Dla mnie to obustronna pewność, że zawsze chcemy być razem, że chcemy spędzić ze sobą życie i dołożymy wszelkich starań, aby łatwo nie rezygnować, gdy pojawi się kryzys - uważa Lidia
Może nie da się tego wytłumaczyć, nie wiadomo jakim motywem kieruje się dana osoba, czy jest to warunek społeczny i religijny, a może bunt przed schematem i pokazanie światu własnej niezależności.
Każdy ma jakieś wyobrażenie na temat małżeństwa. Znamy doświadczenia naszych bliskich (rodziców, rodzeństwa, przyjaciół), obserwujemy ich relacje w małżeństwie, wiemy, jak układa się życie naszych sąsiadów, naszych idoli, nauczycieli. Boimy się ryzyka małżeństwa, ale też nie chcemy ponieść konsekwencji wolności. Gdyby tak połączyć jedno z drugim. Bo jak zauważył Oskar Wilde, nie ma znaczenia z kim się ożenisz, nazajutrz i tak stwierdzisz, że to ktoś zupełnie inny. Ważne, żeby nadal go kochać, nieważne za co, ważne po co.
Dziennik
www.zgorzelec.info