Luneczko... nasz ślicznie piejący koguciku. My z żoną co roku piejemy w Henrykowie.
Nie dotarło jeszcze, przez ostatnie 3 lata naszej bytności na dniach Henrykowa, do
uczestników i organizatorów tej imprezy, że postacią definitywnie i numer jeden jest
moja żona a, dlaczego?
Ma na imię Henryka, ojca miała Henryka, męża ma Henryka a na dodatek urodziła
się w Henrykowie, czy Henryków znajdzie drugą taką postać na całym świecie.
Ja... przecież wiecie mam na imię Henryk, 15-tego w Henryka, mam 60-te urodziny.
Dwa lata temu na bibułkach, pisałem wierszyki dla Sawki które, czytał na scenie.
Potem przy stole oblałem jemu gorącą kawą spodnie, wcale się nie obraził. Najbardziej
zapanikowała jego żona, wiadomo czemu.
My z żoną zawsze byliśmy honorowymi gośćmi, żona nigdy nie wygrała, przyjeżdżaliśmy
za późno.
Kochani mam pomysła... piszemy wszyscy teksty, Marek pisze do nich melodie, pakuje
sprzęt i śpiewamy to w Henrykowie, oni na pewno na to pójdą.
Marek ustali czy śpiewa sam, czy z nami, ja mogę śpiewać swój tekst jeśli Marek pozwoli
i mi zagra.
Marek będzie głównym, piejącym kogutem.
Co Wy na to? Mamy dożo czasu, gdy trzeba będzie robić próby użyczam mojego domu.
Jest mi wesoło, Mareczek z nami... mam dobry humor.
Pozdrawiam... globus